Przedślubny poranek męskim okiem
08:00 – Obudziłem się godzinę przed budzikiem, mimo że do 2:00 w nocy układaliśmy na sali winietki, serwetki i inne pierdółki, bez których (męskim okiem) pewnie moglibyśmy się obejść.
Prawie się rozstaliśmy przynajmniej trzy razy… Hmmm. Gdzie właściwie jest moja narzeczona? A, zapomniałem. Tę noc spędzaliśmy osobno. Zobaczymy się dopiero w kościele.
09:00 – Czas na śniadanie. No, to może nieco zbyt szumne określenie połowy tosta, ale trzymajmy się tej wersji. W telewizji w programie śniadaniowym mówią, że cały dzień będzie ładnie. Na szczęście, bo do ślubu pojadę kabrio. A co to za frajda jechać kabrio z zamkniętym dachem?
09:15 – Szybki SMS do mojej już-niedługo-żony z pytaniem, co u niej. I dopiskiem, że ją kocham, wiadomo.
9:45 – Jak się okazuje, moja już-niedługo-żona od 6 rano biega między kosmetyczkami, fryzjerami, wizażystami, była też w cukierni, rozmawiała ze świadkową, wedding plannerką, kwiaciarką i nawet moją mamą… Męskim okiem: Kobiety są jednak jakieś inne.
10:00 – Dziwna sprawa, połowa tosta, którą, byłem przekonany, że zjadłem, dalej leży na talerzyku nietknięta. Nieważne. Czas na fryzjera. Po drodze zahaczam jeszcze o chińczyka, bo zdaje się, powinienem jednak coś zjeść.
11:00 – Za chwilę ma tu być fotograf, kamerzysta, pani od makijażu (na grzyba mi pani od makijażu?!) i mój świadek. Zaraz. On już powinien tu być!
11:15 – Co mnie podkusiło, żeby na świadka wybrać gościa, który zegarek widział raz w życiu, ale mu się nie spodobał i nie używa? Zaspał. Na 11:00!
11:30 – Ekipa jest, dałem się nawet przypudrować (sic!). Teraz się ubieram, żeby za chwilę się rozebrać i ubrać jeszcze raz, później. Dziwność.
12:30 – Ok, wszyscy już pojechali, zostałem sam ze świadkiem… Dziwnie się czuję. Czy ja nie kupowałem czegoś u chińczyka?
Męskim okiem: popołudnie w dniu ślubu
13:00 – Dzwoniła moja już-niedługo-żona z pytaniem, czy byłem pod prysznicem. No byłem, wczoraj przecież. Właściwie dziś, bo do hotelu dotarłem o 3:00. Upiera się, żebym sprawdził, czy woda jest ciepła.
13:15 – Spod prysznica wyciągnął mnie świadek z informacją, że moja już-niedługo-żona dzwoni po raz 5. Co się stało? Nic. Boi się, że się spóźnię. Ślub za 3 godziny…
13:35 – Dzwonili z recepcji, że samochód już jest. Szybka przejażdżka jeszcze nikomu nie zaszkodziła, prawda?
14:00 – Ok, ta wycieczka to nie był najlepszy pomysł – fura nadaje się tylko do mycia. Mam też nadzieję, że fryzjer znajdzie dla mnie czas. F*ck!
14:15 – Sytuacja opanowana, samochód umyty. Z recepcji dzwonili, że przyjechali moi rodzice i chcą się ze mną zobaczyć. 30 lat, a moja mama nadal nie wierzy, że jestem w stanie się sam ubrać. Dzwoniła też już-niedługo-żona. Powinienem już wyjeżdżać, bo się spóźnię. Kościół widzę z okna pokoju hotelowego.
15:00 – Wykąpany, ubrany (krawat poprawiony osobiście przez rodzicielkę), zaczynam się denerwować. Zaraz… co to za zapach? No tak, kompletnie zapomniałem o chińczyku.
15:15 – Moja już-niedługo-żona dzwoniła z pytaniem, jak wyglądają dekoracje w kościele i żebym sprawdził je moim męskim okiem. Skąd mam wiedzieć, skoro nadal nie wyszedłem z hotelu?
15:30 – Docieramy do kościoła z moim świadkiem. Jesteśmy pierwsi, nie ma nawet jeszcze kościelnego. Mój najlepszy kumpel ze szkolnej ławki śmieje się, że jeszcze się nie ożeniłem, a już pod pantoflem u żonki…
15:45 – Powoli schodzą się goście i pytają, gdzie zgubiłem żonę, hehe. Kompletnie nie bawi mnie ten żart. W sumie już powinna tu być. Dzwonię.
15:50 – Dopiero wyjeżdżają, ale zdążą. Do kościoła mają 30 kilometrów… Przyszedł ksiądz i organista, wchodzimy.
16:00 – Gdzie ona jest?!
16:03 – A jak się rozmyśliła?!
16:05 – I będę tak stał, jak ten głupi… Co ja powiem tym ludziom?!
16:06 – Te filmy to jednak prawda. To się dzieje. Zostawiła mnie przed ołtarzem.
16:07 – O. Dzwony. Wchodzi ksiądz… Jest i ona, choć wnioskuję to tylko po reakcjach ludzi za mną. Boję się odwrócić.
16:08 – Jaka. Ona. Jest. Piękna.
16:10 – Idzie. Pod rękę z ojcem. Nogi mi drżą!
16:11 – Stoi obok mnie. Uśmiecha się. Zaraz się zacznie.
16:25 – Kazanie. Boże, żebym tylko nie pomylił przysięgi.
16:30 – Czy on na pewno zabrał obrączki???
16:35 – Stary, dasz radę! Nie takie rzeczy się robiło, nie?
16:37 – Idzie do nas. I jeszcze ten mikrofon. Jaka ona jest piękna.
16:42 – Przyrzekłem Ci. Bądź pewna, nigdy Cię nie zostawię!
Z tego artykułu dowiesz się:
Artykuł „Przedślubny poranek męskim okiem” opisuje emocjonalną i pełną humoru perspektywę mężczyzny w dniu jego ślubu. Zaczynając od wczesnego poranka, kiedy bohater budzi się przed budzikiem, po długą noc spędzoną na przygotowaniach, autor dzieli się swoimi myślami i obawami związanymi z tym ważnym dniem. Zaczyna dzień od skromnego śniadania i szybkiego kontaktu z narzeczoną, która jest zajęta przygotowaniami kosmetycznymi. Humorystycznie opisuje swoje perypetie z fryzjerem, makijażystką i zapominalskim świadkiem. W miarę jak zbliża się godzina ślubu, zwiększa się jego niepokój i obawy, czy wszystko pójdzie zgodnie z planem. Końcowe momenty artykułu przedstawiają jego wzruszenie na widok narzeczonej wchodzącej do kościoła, co podkreśla emocjonalny ładunek tego dnia. Tekst jest pełen zabawnych anegdot i realistycznych spostrzeżeń, co czyni go interesującym i łatwym do czytania.
Najważniejsze informacje:
– Obudzenie się przed budzikiem
– Przygotowania do ślubu, w tym układanie winietek
– Skromne śniadanie i kontakt z narzeczoną
– Perypetie z fryzjerem i świadkiem
– Emocjonalna końcówka i wzruszenie na widok narzeczonej
Artykuł jest skierowany do osób przygotowujących się do ślubu, zarówno mężczyzn, jak i kobiet, którzy chcą spojrzeć na ten dzień z przymrużeniem oka i zrozumieć, jakie emocje mogą towarzyszyć przyszłemu panu młodemu. Będzie również interesujący dla tych, którzy lubią humorystyczne opowieści z życia codziennego.