Ślub oczami pokolenia Gen-Z. Bliżej do domówki niż do ślubu…

gen-z ślub

Kim jest Gen-Z?

W ostatnim czasie określenie to przewija się w mediach bardzo często. Definicją tą określane są osoby, które z szeroko pojętą technologią oswojone są już od urodzenia. Jedne źródła podają, że generacja Z to osoby urodzone w latach od 1995 – 2012. Inni uważają, że Gen – Z rozpoczyna się wraz z początkiem 2000 roku.

prezentownik walentynkowy

Co na to psycholodzy, socjolodzy?

Chodź pokolenie najmłodszych mieszkańców naszej planety jest najmniej nam znane i będzie można je dokładnie scharakteryzować dopiero po pewnym czasie, to już teraz psycholodzy uważają, że są to niesamowicie inteligentni i zaradni młodzi ludzie.

Przeczytaj także: Koszty ślubu cywilnego – co musisz wiedzieć

Osoby prezentujące Gen-Z nie boją się zmian, starają się nie zapuszczać korzeni tylko w jednym miejscu. Chętnie poznają świat i wychodzą poza sztywne schematy. To bezsprzecznie pokolenie kreatywnych ludzi, którzy nie boją się wprowadzać zmian i odbiegać od tradycji w wielu aspektach życia.

fot: Pinterest

Co Gen Z myśli o ślubach?

Młode pokolenie trochę inaczej postrzega także kwestie ślubu…Niektórzy sceptycznie podchodzą do kwestii ożenku. Dużo par zaręcza się bardzo szybko, ale dość długo odkłada organizację ślubu. Wpływ na to mają wpływa dwa czynniki.

Pierwszy to oryginalność, która doskonale definiuje Gen – Z. Druga to pieniądze. Nie oszukujmy się. Stawki usług weselnych naprawdę poszły w górę. Koszt wynajęcia sali, fotografa czy DJ-a wzrósł, a ceny ,,talerzyka” zaczynają się nawet od 300 zł za osobę. To spory wydatek zważywszy na to, że niektórzy mają naprawdę duże rodziny, a towarzyskie Gen-Z poza rodziną ma jeszcze mnóstwo znajomych.

Najczęstszy argument młodego pokolenia to fakt, że wolą zaoszczędzić pieniądze i wyjechać w podróż poślubną swoich marzeń, niż wydawać tak dużo na dwustuosobowe wesele. Biorąc pod uwagę kreatywność i odwagę generacji Z, potrafią oni zaskoczyć pomysłami, czasami bardzo odbiegającymi od powszechnie panującej ślubnej rzeczywistości…

Skromny ślub w gronie najbliższych

Zacznijmy może od pierwszego pytania, jakie zadają sobie pary z pokolenia Gen-Z. Jak chcielibyśmy, żeby wyglądał nasz ślub? Czy decydujemy się na duże, huczne wesele, czy na podróż tylko we dwoje? Analizując podejście tej grupy społeczeństwa można postawić wniosek, że coraz częściej wybierają oni prostsze rozwiązania, dzięki którym będą mogli celebrować swoje zaślubiny w dużo mniejszym gronie.

Niektóre uroczystości ograniczają się tylko do 20 maksymalnie 30 osób.

Powstaje pytanie, czy zapraszając na ślub tylko 20 osób jest w ogóle sens wynajmować salę? A może przy tak niewielkiej liście gości warto zaszaleć i zorganizować ślub w mniej oczywistej lokalizacji?

Młodzi lubią nieoczekiwane rozwiązania. Co myślicie o zorganizowaniu ślubu w teatrze, ogrodzie botanicznym czy… stadninie koni? Dużo osób decyduje się też na ślub na polanie, w lesie (należącym do sal weselnych) albo… w ruinach starego zamku…

fot: Pinterest

Cóż dla chcącego nic trudnego i nawet ślub w ruinach przy odpowiedniej dekoracji i zabezpieczeniu jest możliwy. Należy jednak pamiętać, że w tych nieoczywistych miejscach ślubu udzieli jedynie urzędnik, oczywiście po uzyskaniu zgody na ceremonię w nietypowym miejscu.

Poznajcie historie jednej z naszych użytkowniczek…

„… zorganizowaliśmy nasz ślub bardzo spontanicznie. Tak naprawdę zależało nam na tym, aby ten dzień uszczęśliwił nas, a nie wszystkich dookoła. Gdzie odbył się nasz ślub? W pobliskiej stadninie koni w leśnym klimacie! Ceremonia zaślubin była szeroko komentowana przez naszą rodzinę. Kto to widział, żeby nie brać ślubu w kościele. Zupełnie nie zwracałam uwagi na komentarze ze strony babci czy cioci. Wystarczyło mi, że mam poparcie moich rodziców oraz najlepszej przyjaciółki i oczywiście mojego obecnego już męża. Było naprawdę magicznie. I tak jak sobie wymarzyliśmy, wszystko po naszemu…”

fot: Pinterest

Bliżej do domówki niż do ślubu

Nie każda zaręczona para potrzebuje wystawnego wesela w pakiecie z najdroższą suknią ślubną, eleganckim garniturem i ogromnym tortem weselnym. Wierzcie lub nie, ale zdarzają się przyjęcia weselne, którym bliżej jest do studenckiej domówki, niż do dokładnie zaplanowanego przyjęcia weselnego.

Przykład? Ostatnio napisała do nas jedna z naszych obserwatorek, opisując ślub na jakim ostatnio była. Opowiedziała historię na kilkadziesiąt wersów o weselu, które zdziwiłoby chyba każdego…

Masz nowe wydarzenie na Facebooku – ŚLUB

Nasza czytelniczka została zaproszona na wesele swoich znajomych w sposób odbiegajacy od tradycyjnej formy – poprzez wiadomość na Messengerze. Właściwie to już kilka dni wcześniej została stworzona grupa na Facebooku o nazwie ” Impreza ślubno-weselna Pawła i Kamili”. Następnie, poza oficjalnym, grupowym zaproszeniem, przyszła wiadomość na Messengerze, informująca o zaślubinach.

Jak się okazało największym zaskoczeniem dla naszej obserwatorki było to, co wydarzyło się później…

Wyjazdowe śluby w wykonaniu Gen – Z

„… ślub został zaplanowany na jeden z weekendów sierpnia, super, dlatego, że uwielbiałam wesela organizowane latem. Długie, ciepłe dni, najczęściej dopisująca pogoda, a jeśli nawet padało, to deszcz i tak wydawał się przyjemniejszy, niż jesienią. Dodatkowo okazało się, że ślub jest wyjazdowy, czyli najlepiej na świecie! Oj był to wyjazd i to jaki… „

Rzeczywiście często piszecie nam, że wyjazdowe śluby i wesela są Waszym zdaniem najlepsze. Nawet takie oddalone o 100 km od miejsca zamieszania. Jeśli w parze z tym idzie jeszcze jakaś agroturystka, jezioro lub góry, to naprawdę jest co wspominać.

Ślub Sylwii i Jana Dąbrowskich

Pamiętacie jeden z odcinków Ślubów Gwiazd w którym Sylwia i Jan Dąbrowscy opowiadali o swoim ślubie? Oni właśnie zorganizowali wesele wyjazdowe! Wszystko było odpowiednio wcześnie zaplanowane i umówione.

” jest ta tradycja, że [ślub] w kościele panny młodej i tak dalej. Tutaj złamaliśmy trochę tę tradycję, ale chcieliśmy właśnie coś fajnego zorganizować, godnego zapamiętania. Też dla siebie, żeby to było dla nas wyjazdowe. Znajomi zawsze proponowali i mówili, że najfajniejsze wesela to są te wyjazdowe, kiedy nie ma czegoś takiego że wstajesz w tym samym łóżku, jeszcze musisz ogarnąć jakieś domowe sprawy na miejscu, coś tam posprzątać, i tak dalej. Tylko po prostu jedziesz i przez cały tydzień tam jesteś, żyjesz…”

Wypowiedź młodych małżonków definiuje kilka cech pokolenia Gen – Z – oryginalność, zmiany, brak przywiązania do miejsca, wychodzenie poza powszechnie panujące schematy. Młodzi ludzie każdego dnia potrzebują odrobiny świeżości, bardzo szybko się nudzą i pragną podążać za trendami. Również w przypadku organizacji tak ważnego wydarzenia, jakim jest ślub.

Dąbrowscy również poza osobistym zaproszeniem gości na swój ślub, utworzyli grupę na Facebooku, aby wszystko logicznie rozplanować i zebrać wszelkie informacje w jednym miejscu. Jak podsumowała to nasza redaktor naczelna Izabela Janachowska „… Internet działał na Waszym weselu…”. To prawda, wręcz był tam potrzebny…

Relacja z wesela na social mediach…

Pomijając już kwestię dokumentowania wszystkiego na social mediach w postaci zdjęć czy reelsów. Facebook w dużym stopniu przyczynił się do sprawnej organizacji i spięcia wszystkiego w spójną całość. To jest po prostu ułatwienie sobie życia, które zdecydowanie bardziej podoba się pokoleniu Gen-Z.

A jeśli chcecie usłyszeć jak wyglądały przygotowania do wesela i ile sukienek miała na sobie Sylwia to koniecznie obejrzyjcie odcinek z tą niesamowitą parą!

Ślub na który pojechała jedna z naszych obserwatorek był również wyjazdowy, ale różnił się zupełnie od tego zorganizowanego przez parę młodych Influencerów. Momentami wręcz szokował…

„…Im bliżej do dnia ślubu, tym szerzej otwierałam oczy – pisze obserwatorka

„…Tak naprawdę wszelkie kwestie związane z organizacją wyjaśniały się z tygodnia na tydzień. Najpierw znaleziono miejsce, potem podjęto decyzje związane z transportem. Z DJ-a zrezygnowano, wzięto gitarę i głośniki. Fotograf? Po co, przecież każdy ma telefon i może zrobić zdjęcie, a dodatkowo panna młoda miała instaxa. Wystarczyło, żeby każdy kupił do niego trochę wkładów. Cała otoczka związana z tortem, starannie dobranym menu czy eleganckimi stylizacjami została wrzucona do kosza…

Jak pisze obserwatorka, wszyscy goście zostali zaproszeni do pewnego ośrodka letniskowego na Mazurach. Tam miało odbyć się wesele dla 40 osób.

Ceremonia zaślubin jest tydzień wcześniej…

„…Kiedy weszłam w link proponowanego miejsca, byłam baardzo zaskoczona. I nie… nie w pozytywnym sensie. Co tu dużo pisać… To był po prostu PRL. Ośrodek przypominał miejsca, do jakich jeździli na wypady wakacyjnie za małolata moi rodzice. Z początku myślałam, że może to żart, może był tam jakiś remont i nie odnowili jeszcze zdjęć na stronie. Okazało się, że to nie był ani żart, ani pomyłka. Para młoda zaraz pospieszyła z wyjaśnieniem, że o taki klimat im chodziło. Szczerze przyznali też, że nie chcą robić wystawnego wesela i wydawać fortuny na przyjęcie. Kiedy pytaliśmy co na to rodzina to odpowiadali, że to tylko wyjazd dla znajomych. Pomyślałam sobie – i dobrze, bo jeszcze w pakiecie z zaskakującym ślubem otrzymalibyśmy zawał jednej z ciotek, albo zagubionego wujka w lesie. Okazało się, że dla rodziny mają oddzielne przyjęcie, a ceremonia zaślubin jest tydzień wcześniej. Moja głowa eksplodowała. O czymś takim jeszcze w życiu nie słyszałam…”

Przyznajemy, nasza trochę też. Chociaż biorąc pod uwagę pomysły młodych pokoleń to jesteśmy naprawdę pod dużym wrażeniem ich odwagi i kreatywności. Podział na przyjęcie dla rodziny i znajomych to ciekawy pomysł jednak naszym zdaniem generuje on również dodatkowe koszty i trochę więcej zamieszania. No chyba, że wyprawia się wesele, o którym wspomina nasza obserwatorka.

„…nadszedł wyczekiwany dzień tego dość niepospolitego ślubu. Wszyscy stawili się na miejscu odpowiednio wcześniej, oczywiście zakwaterowałam się wraz z moją osobą towarzyszącą (zaprosiłam mojego przyjaciela, historyka, szanującego bardzo tradycję). Oczywiście uprzedziłam go wcześniej, że to trochę inny klimat i czy jest na to gotowy. Powiedział, że lubi wyzwania i chętnie mi potowarzyszy. Chcielibyście zobaczyć jego minę podczas całej weselnej imprezy. Tak właściwie nie wiem, co zaskoczyło go najbardziej… ,,Ślub”, a właściwie impreza ślubna rozpoczęła się o godzinie 19.00. Małżonkami przecież byli już od tygodnia. Ślub wzięli w Urzędzie Stanu Cywilnego, bo nie byli wierzący…”

Dekoracje, a właściwie kilka serpentyn i balonów

Jak napisała obserwatorka do dyspozycji 30 gości (bo koniec końców kilka osób zrezygnowało) był cały teren ośrodka, czyli kilka domków letniskowych, duża polana z miejscem na ognisko oraz jezioro i pomost. Przyjęcie weselne dalekie było od standardów weselnych, do jakich przywykliśmy. Zamiast szwedzkiego stołu było ognisko, a w udekorowanie całej polany i pomostu zaangażowani byli wszyscy goście…

fot: Pinterest

„Szczerze? Nie byłam zbytnio zachwycona tymi pomysłami, choć pozostali szaleli z podekscytowania, ponieważ było to coś zupełnie innego. Może dlatego, że mam swoje zasady i tradycje, jakich chciałabym się trzymać. Może dlatego, że jestem od nich delikatnie starsza. W duchu myślałam, że po przyjeździe na miejsce po prostu rozpoczniemy świętowanie. Również się przeliczyłam… Trzeba było najpierw wszystko przygotować. Rozstawić stoły, powiesić lampiony, napompować kilka balonów, rozwiesić wielki baner z napisem Para Młoda…”

Główne danie weselne? Pizza…


„…Przekąski i jedzenie również trzeba było jakoś zorganizować. W pobliskich sklepie razem z młodymi kupiliśmy jakieś smakołyki, a na główne danie zamówiliśmy pizzę z pobliskiego miasteczka. Były także kiełbaski i pianki, które mieliśmy później upiec na ogniu. Niestety zaginęły gdzieś po drodze. Zapomnieliśmy też o ketchupie i chlebie… Co z alkoholem? Każdy kupował go we własnym zakresie, czyli dokładnie tak jak na studenckiej domówce…”

Do ślubu we wszystkim, tylko nie w bieli…

Nie wyobrażacie sobie panny młodej bez sukni ślubnej? Niektóre przyszłe żony nie mają z tym problemu. Oczywiście nie wszystkie, bo suknia ślubna nadal jest na topie, jednak naprawdę są na świecie dziewczyny, którym do ślubu wystarczy jedynie welon, albo wianek. Organizacja dość niestandardowego wesela wiąże się też z niestandardowymi kreacjami. Tak było również w przypadku tej panny młodej…

„… właściwie jedyną rzeczą, która różniła ją od reszty dziewczyn był biały krótki welon i wianek. Suknię ślubną zamieniła na letnią, zwiewną sukienkę w kolorze khaki, a szpilki zastąpiła białymi długimi conversami. Była również jeansowa kurtka z napisem panna młoda, którą dostała od świadkowej na panieńskim….”

A co z panem młodym? Nasza obserwatorka napisała nam tylko, że w zasadzie wyglądał jak reszta chłopaków. Bo co warto zaznaczyć, obowiązywał wygodny strój, casual, bez szpilek, sukienek i garniturów. Tyczyło się to także gości.

Głośne wesele w domkach letniskowych i kąpiel w jeziorze

„… było tam również jezioro i pomost. Ktoś sobie pomyśli, kurde trochę jak w komedii romantycznej… no cóż, niech każdy sam to sobie oceni… Po 20 impreza rozkręciła się na dobre. Dobrze, że ośrodek był na jakiejś zapomnianej polanie, przynajmniej nikt nie wezwał policji… w sumie wszyscy bawili się tak jakby był to zwykły weekendowy wyjazd grupki znajomych. Jedyna rzecz która przypominała, że to ślub to welon panny młodej oraz baner rozwieszony między drzewami :”młoda para”. Były śpiewy, tańce przy ognisku, gra na gitarze, toasty, zabawy i puszczanie lampionów o 24. Nad ranem pan młody wbiegł razem ze swoją małżonką do jeziora, zachęcając do kąpieli jeszcze kilka osób. Przyznaję się, ja zamoczyłam jedynie kostki, chodź z czasem żałuję, że również nie zanurkowałam w całym tym vibe Gen-Z…”

Cóż to tylko kilka fragmentów z długiej wiadomości, jaką otrzymaliśmy od jednej z naszych obserwatorek. Czy jednak cała historia podlega jakiekolwiek krytyce? Oczywiście, że nie. Sama obserwatorka napisała na końcu:

„… to było wesele, na jakim jeszcze nie byłam. Czy ponownie na takim będę? Nie wiem. Od tej sytuacji minęło już kilka miesięcy a ja śmieje się coraz głośniej, zwłaszcza jak opowiadam to zaręczonym parom, które są na etapie planowania własnego ślubu. Zawsze z poważną miną relacjonuję tę historię i proponując im domki letniskowe nad jeziorem w których mogliby zorganizować swoje wesele…”

A Wy chcielibyście wziąć udział w takim weselu? A może zamierzacie zorganizować podobną uroczystość?

Z tego artykułu dowiesz się:

Artykuł poświęcony jest pokolenie Gen-Z, znane z oswojenia z technologią od najmłodszych lat. Gen-Z obejmuje osoby urodzone pomiędzy 1995 a 2012 rokiem, choć niektórzy datują początek tej generacji od roku 2000. Charakteryzują się inteligencją, zaradnością i kreatywnością. Nie boją się zmian, unikają tradycyjnych schematów i są otwarci na nowe doświadczenia, w tym w kwestii organizacji ślubów. Młodzi z Gen-Z często wybierają kameralne lub nietypowe miejsca na ceremonie zaślubin, jak teatry, ogrody botaniczne czy stadniny koni. Zamiast wydawać duże sumy na tradycyjne wesela, wolą inwestować w podróże. Ciekawym zjawiskiem są wyjazdowe śluby, organizowane w miejscach z dala od miejsca zamieszkania, co nadaje wydarzeniu wyjątkowego charakteru. Trendy te pokazują, że Gen-Z ceną oryginalność i personalizację wydarzeń, wychodząc poza utarte wzorce.

Najważniejsze informacje:
– Gen-Z to osoby oswojone z technologią od urodzenia, urodzone w latach 1995-2012.
– Charakteryzują się kreatywnością, inteligencją i otwartością na zmiany.
– Wolą kameralne, oryginalne śluby zamiast tradycyjnych dużych wesel.
– Często wybierają nietypowe lokalizacje na ceremonie, np. ogrody botaniczne, teatry.
– Wyjazdowe śluby zyskują popularność jako alternatywa dla tradycyjnych ceremonii.

Artykuł skierowany jest do osób interesujących się nowoczesnymi trendami w organizacji ślubów, zwłaszcza z pokolenia Gen-Z, które poszukują inspiracji do zindywidualizowanych i nietypowych ceremonii. Może być także cenny dla wedding plannerów i osób związanych z branżą ślubną, którzy chcą zrozumieć potrzeby młodszego pokolenia.

Rekomendowane artykuły