Bal Fundacji Legii – noc, której Warszawa naprawdę potrzebowała 🔈

Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wracałam z balu z tak ogromnym uśmiechem na twarzy i z poczuciem, że byłam częścią czegoś naprawdę wyjątkowego. Znam wiele eleganckich gal – przeżyłam lata, w których kalendarz Warszawy był wypełniony po brzegi wydarzeniami charytatywnymi, gdzie każdy detal dopracowany był z największą precyzją.

bal fundacji legii

To, co wydarzyło się podczas Balu Fundacji Legii, było inne niż wszystko, czego do tej pory można było doświadczyć na tego typu wydarzeniach. To była noc, w której czuło się autentyczną radość i luz. Nowoczesna, klubowa forma przyjęcia, która zastąpiła klasyczną, zasiadaną galę sprawiła, że była to noc, w której nonszalancja mieszała się z elegancją, a taniec i śmiech stawały się naturalnym językiem gości. To było święto nie tylko mody, muzyki i wspólnego celu, ale też dowód na to, że Warszawa, wzorem Paryża, Londynu, czy Nowego Jorku naprawdę potrzebowała takiego wydarzenia – świeżego, odważnego, pełnego życia.

Muzyka, która rozniosła Warszawę

Od zawsze mam słabość do muzyki na żywo. To ona potrafi zbudować atmosferę wydarzenia szybciej niż najbardziej dopracowane dekoracje czy światła. I tego wieczoru przekonałam się o tym po raz kolejny.

Wybór zespołu to nie tyle strzał 10, co w 100. Muzycy występują na największych światowych wydarzeniach modowych i kulturalnych, takich jak: pokazy Dior, Maison Valentino, czy Saint Laurent. Pierwsze takty – i już wiedzieliśmy, że nikt tej nocy nie usiedzi w miejscu. I rzeczywiście, kobiety rzucały torebki na stoliki, mężczyźni zapominali o wymówkach, a parkiet zamienił się w jedno wielkie serce bijące w rytmie muzyki.

Był śmiech, była euforia, były te momenty, gdy nawet stojąc przy barze, człowiek tańczył biodrami do rytmu. To było coś więcej niż koncert – to była wspólna radość.

Licytacja z klasą i bez zadęcia

bal fundacji legii
fot. MW Media

Bardzo często spotykanym punktem programu charytatywnych przyjęć jest licytacja, która wspiera zbiórkę środków na wskazany cel. To ważny moment, który jednak łatwo zepsuć nieumiejętnym prowadzeniem wydarzenia. Podczas Balu Fundacji Legii nic takiego nie miało miejsca: prowadzący z lekkością i humorem prowadził kolejne aukcje, a goście licytowali z uśmiechem, ale przede wszystkim z otwartym sercem. To abyła gra w pomaganie – lekka, pełna emocji i szczera – powiedział ktoś obok mnie. I rzeczywiście, zamiast sztywnej rywalizacji była wspólnota i poczucie, że każda złotówka naprawdę zmienia świat na lepsze.

To był ten moment, kiedy zdałam sobie sprawę, że przyszłość balów charytatywnych może wyglądać właśnie tak – z humorem, ale i skutecznie, bez zbędnej pompy.

Jedzenie, drinki i atmosfera, które tworzyły całość

Menu przygotowano z najwyższą starannością – od finezyjnych przystawek po desery wyglądające jak małe dzieła sztuki. Do tego drinki – kolorowe, fantazyjne, ale perfekcyjnie zbalansowane.

Ale to nie tylko kuchnia tworzyła klimat. Największym zaskoczeniem byli goście – uśmiechnięci, pełni energii, przyszli naprawdę się bawić, a nie tylko „być widzianymi”. To właśnie oni sprawili, że atmosfera była tak lekka i szczera.

Suknie Janachowska – duma na parkiecie

Jednym z najbardziej wzruszających momentów tej nocy było dla mnie zobaczyć, jak wiele kobiet przyszło w kreacjach mojej marki. Za każdym razem, kiedy widzę moje projekty na wielkich galach, czerwonym dywanie czy parkiecie, czuję dumę i radość – jakby moje marzenie o łączeniu kobiet przez modę naprawdę się spełniało – powtarzam to często i tego wieczoru poczułam to szczególnie mocno.

Zobacz także: Stylizacja Pierwszej Damy w Watykanie – kiedy moda staje się językiem dyplomacji

Suknie Janachowska lśniły w najróżniejszych odsłonach. Ja sama również wybrałam tego wieczoru jedną z moich ulubionych kreacji i muszę przyznać – świadomość, że stoję obok tylu kobiet w „Janachowskiej”, była jednym z najbardziej wzruszających momentów całego balu.

„Moda nie jest tylko o trendach – moda daje radość, dodaje pewności siebie i sprawia, że każda z nas może poczuć się wyjątkowa”.

Bal Fundacji Legii – brawa dla organizatorów

bal fundacji legii
fot. MW Media

Na koniec muszę powiedzieć jedno: ogromne brawa dla Anny i Dariusza Mioduskich. Stworzyli wydarzenie, które pokazało, że bale charytatywne mogą być inne – eleganckie, ale bez zadęcia, pełne klasy, ale też pełne życia. Wyrazy uznania należą się im tym bardziej, że Bal Fundacji Legii został zorganizowany po raz pierwszy, a organizatorzy nie tylko uniknęli błędów, o które nie trudno, kiedy debiutuje się w roli gospodarza tak wielkiej gali, ale także odmienili formułę przyjęcia w taki sposób, że, jestem przekonana, jeszcze przez długi czas Bal Fundacji Legii będzie wspominany w kuluarach.

Wracając do domu nad ranem, pomyślałam: Warszawa naprawdę potrzebowała tej nocy. Bo to był bal, który nie tylko łączył ludzi, ale też dawał nadzieję na nową tradycję – tradycję pięknych, radosnych i autentycznych spotkań, które zostają w sercu na długo.

Sprawdź też: Kolekcja Janachowska „Me in Paris” – spełnienie Waszych prósb o ponadczasową klasykę

Me in Paris premiera kolekcji Izabeli Janachowskiej

Polska potrzebowała takiego balu. I wierzę, że to dopiero początek.

Rekomendowane artykuły