O tym, czy faktycznie organizacja wesela dla takich osób jest dużo trudniejsza niż dla pełnosprawnych par rozmawialiśmy z Sylwią, która od dzieciństwa porusza się na wózku inwalidzkim, a od ponad dwóch lat jest szczęśliwą żoną i udowadnia, że wózek nie musi być ograniczeniem. Opowiedziała nam o swoich przygotowaniach do ślubu i o tym, co ją w nich zaskoczyło.
Spis treści
Panna młoda na wózku inwalidzkim
Kiedy Sylwia miała 11 lat, uległa wypadkowi samochodowemu, którego skutkiem był paraliż dolnej połowy ciała. Jej rodzicom od początku zależało, żeby niepełnosprawność nie odbierała jej pewności siebie i aktywnego dzieciństwa. Dlatego nie pozwalali, żeby czuła się gorsza od innych nastolatków.
Dzięki ich podejściu Sylwia, tak jak jej rówieśnicy, rozwijała pasje, podróżowała, chodziła na mecze i koncerty. Mimo początkowego załamania nauczyła się z dystansem patrzeć na swoją niepełnosprawność, a z czasem nawet zaczęła się z niej śmiać.
– Wózek ma swoje dobre strony, można dzięki niemu dostać najlepsze miejsca na koncertach albo na przykład znaleźć męża. Ja tak poznałam Jacka, który pracował w ochronie na festiwalu i pilnował wydzielonej części pod sceną dla osób na wózkach. Między koncertami zagadałam do niego, wymieniliśmy się numerami, a półtora roku później zapytał, czy zostanę jego żoną.
Bariery architektoniczne w kościele
Pierwszym problemem, przed którym stanęła para, planując ślub, był wybór kościoła. Okazało się, że do głównego wejścia kościoła, który wybrali, prowadziły schody bez podjazdu dla wózków. Jedyną szansą na wzięcie w nim ślubu byłoby wejście Sylwii bocznym wejściem od strony zakrystii i cofnięcie się do głównego wejścia przez nawę główną kościoła na oczach wszystkich gości.
– Chciałam, jak każda panna młoda, wejść głównym wejściem razem z moim tatą, który odprowadza mnie do ołtarza, przy którym czeka mój przyszły mąż. Pomysł przechodzenia przez środek kościoła między gośćmi, żeby ominąć wejście główne, kompletnie mi się nie podobał.
Dlatego para zdecydowała się na inny kościół, który miał wejście dostosowane do potrzeb osób na wózkach.
Gdzie zorganizować wesele na wózku?
Dużo więcej czasu zajęło parze znalezienie odpowiedniej sali weselnej.
– Oczywiście jak ktoś bardzo chce udowodnić całemu światu, że wszystko da się zrobić na wózku, to to udowodni, ale moim zdaniem nie zawsze warto. Bardzo podobają mi się wesela w plenerze albo w salach zrobionych ze starej stodoły, to jest zdecydowanie mój klimat, ale takie miejsca mają prawie zawsze trudny teren dla mojego wózka ze względu na nierówne podłoże. Wiem, że nie bawiłabym się dobrze, co chwilę prosząc kogoś, żeby pomógł mi przejechać. Dlatego uznałam, że wybiorę lokal, w którym przede wszystkim będę mogła się samodzielnie poruszać, to było dla mnie priorytetem. Nie spodziewałam się, że to będzie takie trudne.
Wraz z przyszłym mężem Sylwia odwiedziła kilka lokali, które, jak wcześniej telefonicznie zapewniał personel, były dostosowane dla osób z niepełnosprawnością. Dopiero podczas wizyty na miejscu Sylwia odkrywała w nich jednak pewne przeszkody.
W jednym okazało się, że toalety mają tak wąskie drzwi, że nie da się wjechać wózkiem do środka. W innym z kolei cała droga z parkingu do budynku była w drobnych kamyczkach, po których Sylwia nie była w stanie jechać wózkiem.
– Te miejsca często tylko w teorii nadają się dla osób z niepełnosprawnością, ale jeśli przy aranżacji lokalu właściciel nie konsultuje się z nikim, kto na co dzień jeździ na wózku, to nie spodziewa się, że dla nas przeszkodą nie do przeskoczenia mogą być nawet takie rzeczy jak zbyt szerokie odstępy między drewnianymi deskami na tarasie albo kable na podłodze.
Ponieważ Sylwia wśród zaproszonych gości miała także kilka znajomych osób na wózkach inwalidzkich, to potrzebowała przestronnego parkietu, bo taniec osoby na wózku wymaga dużo więcej miejsca. Zależało jej na miejscu, w którym korytarze i przejścia są na tyle szerokie, aby wózki mogły się minąć, i w którym stoliki będą na tyle szeroko rozstawione, że żaden wózek nie utknie między nimi.
Chciała także móc samodzielnie skorzystać z toalety bez pomocy najbliższych, dlatego potrzebowała miejsca z toaletą dla osób z niepełnosprawnością.
– Odpowiednią salę udało nam się znaleźć dopiero 50 kilometrów od naszego miasta, ale uznałam, że warto jechać nawet 100 kilometrów, niż męczyć się w dniu wesela z jakimiś progami czy wąskimi drzwiami.
W długiej sukni trudno się jedzie wózkiem
Jedną z rzeczy, które na pewno są bardziej uciążliwe dla panien młodych na wózku, jest zakup sukni ślubnej. Większość z nich jest projektowana w taki sposób, by najlepiej prezentować się w pozycji stojącej. Dlatego dużym wyzwaniem jest wybór takiej kreacji, która nie będzie krępowała ruchów podczas jazdy wózkiem i będzie pięknie wyglądała.
– Dla mnie przymiarki faktycznie były uciążliwe, bo w każdej mierzonej sukni chciałam przejechać wózkiem chociaż kilka metrów, żeby sprawdzić, czy jest wygodnie i czy materiał się nie marszczy albo czy nic nie opada. Trudno jeździ się wózkiem w długich sukniach, szczególnie jeśli mają bufiasty, rozszerzany dół. Na szczęście już w pierwszym sklepie znalazłam idealną suknię, która od razu mi się spodobała i była całkiem wygodna, od pierwszej przymiarki wiedziałam, że będzie moja.
Kiedy Sylwia wybrała suknię, od razu postanowiła, że na dzień ślubu musi zmienić albo przemalować wózek, bo czarne oparcie rzucało się w oczy i odciągało uwagę od sukni.
– Choć do ślubu było jeszcze kilka miesięcy, to tak naprawdę zamówienie białego oparcia do mojego modelu wózka okazało się trudne i czasochłonne, ale uparłam się i nie zgadzałam się na kompromisy. Mój brat woził oparcie do tapicera trzy razy, bo ciągle coś było do poprawy i tkanina źle komponowała się z suknią. Może dla innych to pierdoła, ale dla mnie to było naprawdę ważne. Nie chciałam, żeby wózek odbierał uwagę od sukni, która była moją największą ozdobą.
Chciałam w tym dniu zadbać o każdy detal, który pomógłby mi czuć się najpiękniej i zapomnieć o swojej niepełnosprawności. Dlatego wszystkim koleżankom z dysfunkcjami, które planują ślub, polecam z dużym wyprzedzeniem przymierzać suknię i dodatki, bo mogą być konieczne jakieś nietypowe poprawki, które będą trudniejsze niż standardowe życzenia pełnosprawnej panny młodej.
Panna młoda na wózku może zaszaleć z butami
Według Sylwii kłopoty przy wyborze sukni panna młoda na wózku może sobie wynagrodzić, kiedy przyjdzie do wyboru butów.
– W sklepie z butami naprawdę mogłam szaleć bez martwienia się, czy buty są wygodne podczas chodzenia. Skoro przez cały ślub i wesele mam siedzieć na wózku, to postanowiłam to wykorzystać i wybrałam niebotycznie wysokie szpilki. Na pewno są strasznie niewygodne po paru godzinach chodzenia i żadna zdrowa panna młoda nie wytrzymałaby w nich całej nocy, ale są przepiękne, więc uznałam, że je biorę. Chociaż ta jedna sprawa jest dla mnie łatwiejsza niż dla zdrowych dziewczyn, więc uznałam, że nie mogę sobie odmówić tej przyjemności.
Fotograf musi rozumieć potrzeby młodych
Sylwia na długo przed ślubem zdecydowała, że marzy, aby na zdjęciach z sesji ślubnej nie było widać wózka. Dlatego znalezienie odpowiedniego fotografa, który umiałby sprostać jej oczekiwaniom, nie było łatwe.
– Moje marzenie było proste – chciałam mieć piękne zdjęcia ze ślubu, na których pierwsze, co się rzuca w oczy, to nasza miłość i szczęście, a nie wózek. Wiem, że zawsze, kiedy widać wózek, to on przyciąga uwagę i rzuca się w oczy. Rozumiem to i nie złoszczę się na ludzi, którzy oglądają się za mną na ulicy, kiedy widzą, że jadę na wózku. Wiem, że każda inność przyciąga wzrok i często nie ma w tym żadnych złych intencji, ale bardzo zależało mi, żeby chociaż w dniu ślubu wózek mnie nie określał. Chciałam po prostu na tych zdjęciach być piękną panną młodą, a nie piękną panną młodą na wózku.
Sylwia razem z przyszłym mężem spotkali się z kilkoma fotografami, ale nie mogli znaleźć z nimi wspólnego języka.
– Na początku słyszałam pomysły, które kompletnie mi nie leżały, na przykład, że cała sesja zdjęciowa będzie na leżąco, albo że wózek będzie usunięty w Photoshopie. Jeden fotograf zaproponował mi nawet, że zrobi fotomontaż, na którym będzie wyglądało, jakbym stała na nogach, chciał dokleić mi nogi zdrowej dziewczyny. Ale to zupełnie nie mój styl. Nie chciałam udawać, że jestem zdrowa.
Fotograf, na którego się zdecydowaliśmy, pokazał nam zdjęcia, które robił parze z podobnymi problemami zdrowotnymi i praktycznie w ogóle tego na tych zdjęciach nie widać. Z tych zdjęć biła taka energia i miłość, że od razu poczułam, że to jest odpowiedni człowiek. Miał pomysły na proste i efektowne ujęcia, na których wyglądam jak zwykła, szczęśliwa dziewczyna, dokładnie o to mi chodziło, ale znalezienie takiej osoby zajęło nam trzy miesiące.
Ślub na wózku – podsumowanie
Planując ślub na wózku inwalidzkim, warto zastanowić się nad możliwymi problemami i próbować je rozwiązać z dużym wyprzedzeniem. W zależności od oczekiwań pary i rodzaju niepełnosprawności konkretne potrzeby par mogą być nietypowe i organizacja takiego ślubu może być nieco bardziej skomplikowana. Według Sylwii standardowy rok na przygotowanie do ślubu to dla osoby na wózku może być za mało.
– Nam prawie dwa lata zajęło zorganizowanie ślubu, a najwięcej czasu pochłonęło sprawdzanie na żywo kościoła i lokalu na wesele. Musieliśmy odwiedzić ich kilka, zanim podjęliśmy ostateczną decyzję, żeby upewnić się, że nic nie zepsuje nam dnia ślubu. Wszystko oczywiście zależy od tego, gdzie chcemy brać ślub i oczywiście od rodzaju niepełnosprawności, bo nie u każdego rodzaj posadzki będzie tak istotny jak u mnie.
Sylwia zapewnia jednak, że warto poświęcić jak najwięcej czasu na planowanie.
– Wiem, że wiele osób z niepełnosprawnościami się zniechęca i rezygnuje ze ślubu, kiedy myśli, ile czasu pochłonie szukanie sali weselnej bez barier architektonicznych albo dobrze dopasowanej sukni ślubnej, ale moim zdaniem warto poświęcić ten czas, bo to inwestycja w piękne wspomnienia na całe życie.
Z tego artykułu dowiesz się:
Artykuł omawia wyzwania związane z organizacją wesela na wózku inwalidzkim na przykładzie doświadczeń Sylwii, która od dzieciństwa porusza się na wózku. Sylwia, obecnie szczęśliwa żona, opowiada o swoich przygotowaniach do ślubu, napotkanych problemach i rozwiązaniach. Wybór kościoła dostosowanego do potrzeb osób z niepełnosprawnością był pierwszym wyzwaniem, z którym musiała się zmierzyć. Sylwia wraz z mężem znalazła odpowiedni lokal weselny, który spełniał jej wymagania dotyczące dostępności. Kolejnym problemem była suknia ślubna, którą musiała dopasować do specyficznych potrzeb związanych z poruszaniem się na wózku. Sylwia postanowiła również dostosować wygląd wózka, aby nie odciągał uwagi od sukni. Znalezienie odpowiedniego fotografa było trudne, ale ostatecznie udało się znaleźć osobę, która spełniła jej oczekiwania. Sylwia podkreśla, że warto poświęcić czas na staranne planowanie ślubu, aby dzień ten był wyjątkowy i pełen pięknych wspomnień.
Najważniejsze informacje:
– Sylwia od dzieciństwa porusza się na wózku inwalidzkim.
– Problemy z wyborem kościoła dostosowanego do potrzeb osób z niepełnosprawnością.
– Trudności w znalezieniu odpowiedniej sali weselnej.
– Dostosowanie sukni ślubnej do poruszania się na wózku.
– Konieczność zmiany wyglądu wózka ślubnego.
– Trudności w znalezieniu fotografa rozumiejącego specyficzne potrzeby.
– Znalezienie odpowiedniego miejsca na wesele oddalonego o 50 km.
Artykuł jest skierowany do osób z niepełnosprawnościami planujących ślub, a także do ich bliskich oraz specjalistów zajmujących się organizacją wesel. Porusza kwestie dostępności miejsc, dostosowania sukni ślubnych oraz wyboru odpowiedniego fotografa, co może być cenną wskazówką dla par w podobnej sytuacji.